Zgodnie z wcześniejszymi podejrzeniami winowajcą okazała się rosyjska rakieta nośna Sojuz, a konkretnie jej górny segment Fregat. Dochodzenie wykazało usterkę w przewodach doprowadzających hel oraz hydrazynę. Te pierwsze powodowały zamarzanie tej drugiej substancji, co doprowadziło do wyniesienia satelitów na niższy pułap oraz na orbitę eliptyczną zamiast kołowej. Kontrola przeprowadzona u producenta tych rakiet, firmy podmoskiewskiej NPO Ławoczkin, wykazała, że podobna wada dotyczy nawet co czwartego Sojuza. Usterka została ujawniona dopiero teraz ze względu na specyfikę misji Galileo.
Na razie nie wiadomo, co stanie się ze źle wystrzelonymi satelitami. Pewne jest, że działają poprawnie, choć wskutek złego wyniesienia regularnie przelatują przez tzw. pasy van Allena. Panujące tam podwyższone promieniowanie prawdopodobnie znacznie skróci czas ich misji. Optymizmem napawa natomiast zapowiedź przedstawiciela firmy OHB System, która zbudowała źle wystrzelone aparaty. Według niego istnieje możliwość korekty orbity, tak aby oba aparaty mogły realizować swoje zadania nawigacyjne.
Pod znakiem zapytania stoi także dalszy ciąg budowy konstelacji Galileo. Wprawdzie kolejny start z użyciem rakiety Sojuz przewidziano na grudzień, ale Europejska Agencja Kosmiczna rozważa, czy nie lepiej poczekać do połowy 2015 r. i wystrzelić cztery satelity Galileo na pokładzie francuskiej rakiety Ariane.