Przypomnijmy, że o usterce, w wyniku której aparat zaprzestał nadawania sygnałów nawigacyjnych, jako pierwszy napisał branżowy portal „GPS World”. Powołując się na anonimowych informatorów, serwis stwierdził, że przyczyna awarii najprawdopodobniej tkwi w maserach wodorowych. Przytoczono nawet opinię, że usterka może oznaczać koniec misji satelity.
ESA wyjaśnia, że awaria spowodowana jest nagłym spadkiem zasilania, co wyłączyło nadawanie sygnałów na kanale E1 (związanym z darmową usługą otwartą). Po samoczynnym przywróceniu nadawania, usterka dotknęła pozostałe dwa kanały. Zmusiło to ekipy naziemne do wyłącznie satelity do czasu znalezienia przyczyny. Ponowne, próbne włączanie aparatu zaplanowano na poniedziałek, 7 lipca.
Przedstawiciele ESA zaznaczają, że awaria w żaden sposób nie wpłynie na starty kolejnych satelitów Galileo. Mają one bowiem zupełnie inne systemy zasilania niż popsuty aparat.