Było to o tyle wyzwaniem, że obecnie w kosmosie znajdują się tylko cztery satelity tego systemu – dokładnie tyle, ile potrzeba do określenia współrzędnych. Czas pomiarów należało więc dobrać tak, by wszystkie aparaty były widoczne nad obszarem testów – w tym przypadku były to okolice holenderskiej bazy Gilze-Rijen.
Przypomnijmy, że pierwszy udany „fix” Galileo udało się uzyskać już w marcu br., tyle że działo się to na ziemi. Teraz para testowych odbiorników podłączona do trójczęstotliwościowej anteny na dachu samolotu musiała wyznaczyć pozycję maszyny poruszającej się z prędkością do 450 km/h oraz z przeciążeniami od 0,5 do 2 G. Na potrzeby eksperymentu używano zarówno usługi otwartej Galileo, jak i serwisu regulowanego publicznie (PRS) – przeznaczonego dla policji, straży pożarnej, pogotowia itp.