Do czego przyda się takie opracowanie? Jak podkreślają specjaliści z NASA, będzie ono nieocenionym źródłem danych o kondycji roślin. Oczywiście, już od wielu lat istnieją sprawdzone metody monitorowania stanu flory z orbity okołoziemskiej. Mają one jednak jedną zasadniczą wadę – pozwalają stwierdzić pogorszenie kondycji roślin z dużym opóźnieniem – dopiero wtedy, gdy wyraźnie zmieni się ich kolor. Pomiar fluorescencji chlorofilu pozwala natomiast na dużo szybsze dostrzeżenie niekorzystnych zmian, związanych np. z suszą czy chorobami roślin.
Mapę fluorescencji NASA opracowała na podstawie zdjęć z japońskiego satelity Greenhouse Gases Observing Satellite (GOSAT). Jej wykonanie było sporym wyzwaniem, gdyż zjawisko to jest dla ludzkiego oka praktycznie niewidoczne. By uwidocznić je na zdjęciu satelitarnym, należało odpowiednio przetworzyć dane z kanału czerwonego oraz bliskiej podczerwieni.
Wynikowa mapa ma bardzo niską szczegółowość. NASA podkreśla jednak że technologia monitorowania fluorescencji zostanie dopracowana, a projekt jest wielkim sukcesem agencji. Udowodnił bowiem, że zjawisko to można z powodzeniem śledzić za pomocą satelitów.